

Pojawienie się za oknami śniegu i wyraźny spadek temperatury wcale nie oznacza, że należy zrezygnować z wyjść z dzieckiem. Jest dokładnie przeciwnie. Pediatrzy zalecają, by przyzwyczajać malucha do zewnętrznych warunków, w tym do zmiennej aury.
Wszak nie zawsze jest ciepło, a pory roku nie ograniczają się do wiosny i lata. Oczywiście trzeba poczekać na odpowiedni moment. Utarło się, że jeśli dziecko przyszło na świat zimą, pierwszy spacer można odbyć jakieś cztery tygodnie po rozwiązaniu.
Już w trzecim tygodniu należy rozpocząć tak zwane werandowanie. Ciepło ubranego maluszka układamy w wózku i stawiamy przy szeroko otwartym oknie. Za pierwszym razem wystarczy jakieś 5-10 minut.
Stopniowo należy wydłużać sesje do godziny, tak aby młodziutki organizm nawyknął do chłodnego powietrza. Gdy minie tydzień takich przygotowań i swoistego treningu, można udać się na prawdziwy spacer. Na początek wystarczy godzina, jednak docelowo należy przebywać z maluszkiem na powietrzu przynajmniej trzy godziny w ciągu dnia.
Trzeba naturalnie zadbać o odpowiedni strój dla dziecka. Ciepły śpiwór, sweterek, czapka i szalik są niezbędne. Jeśli to zapewnimy, nie ma ryzyka, że nasza pociecha zmarznie.
Warto także pamiętać, że schłodzone powietrze jest znacznie zdrowsze niż przegrzane, które mamy w domu. Gdy jest za gorąco, błona śluzowa nosa oraz drogi oddechowe ulegają wysuszeniu, a to idealne warunki do rozwoju bakterii oraz wirusów. Im dłużej i częściej noworodek będzie przebywał na dworze, tym lepiej dla jego odporności.
Dziecko i praca w domu?
Zadbać o pupę
Prawidłowe odżywianie